Viv

Viv

środa, 21 września 2011

Przesiąknąć pesymizmem



Teoria diabła i inne spekulacje Janusz Cyran

Ocena: 9


Po przeczytaniu Teorii diabła i innych spekulacji – zbioru opowiadań autorstwa Janusza Cyrana – doszedłem do dwóch wniosków. Pierwszy jest taki, że oto mamy kolejną, niezwykle ciekawą propozycję dla miłośników science-fiction, dla których gatunek ten to nie tylko fatałaszek czy fasada, możliwe do nałożenia na dowolną historię, ale raczej źródło refleksji, zagwozdka, nad którą warto się nachylić i nieco pogłówkować. Drugi wniosek jest taki, że Powergraph powinien oznaczać swoje książki nalepką z napisem: „Uwaga, wysokie stężenie pesymizmu! Czytanie grozi depresją.”

Na Teorię diabła i inne spekulacje składa się łącznie dziesięć tekstów zupełnie ze sobą niepowiązanych: każde opowiadanie to inna historia, odmienne czasy, bohaterowie, konwencja, a nawet styl pisania. Jaki obraz wypływa z tego zbioru? W pewien sposób paradoksalny: oto bowiem tradycja gatunku spotyka się z indywidualnością i oryginalnością, a wykształcenie i wiedza z zakresu nauk ścisłych, zamiast gryźć się z walorami literackimi, idą razem pod rękę, tucząc się na skrajnym niekiedy czarnowidztwie.


Jeśli spojrzeć na opowiadania pod kątem gatunkowych artefaktów i archetypów, okaże się, iż Cyran solidnie przetrzepał szafę science-fiction, wyciągając z niej dobrze już znane motywy: sztuczną inteligencję, inwazję z kosmosu, technologię wyrywającą się spod kontroli człowieka, światy równoległe, podróże w czasie i wiele innych. Wszystkie bierze wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza, a następnie przekształca i urabia, aby pasowały do jego wizji. I nagle te zgrane schematy, wpasowane w nowy układ, okazują się mieć zaskakujący potencjał i możliwości wykraczające daleko poza zwykłą rozrywkę. Cyran tworzy historie, które wciągają niebanalnymi pomysłami, zachwycają niezwykłymi obrazami odmalowanymi za pomocą słów, wreszcie przerażają nieuchronnością przegranej człowieka: czy to w walce z wrogiem zewnętrznym, czy też z samym sobą. Pesymizm dosłownie wylewa się z kart powieści, zupełnie jakby dla jednostki nie było już żadnej nadziei – nie znajduje ona pomocy w świecie zewnętrznym, gdzie staje się niemal bezbronnym obserwatorem zbiorowego szaleństwa (Teoria diabła) lub ofiarą wytworu własnych rąk (Artilekt). Także jej własne wnętrze okazuje się pułapką – bowiem kierowana pychą, dumą, chciwością lub zwykłą naiwnością doprowadzi do powolnego rozkładu swojego świata (Reset) bądź też stanie się częścią większego planu, poświęconą na ołtarzu wyższego celu (Rzym). Na domiar złego walka z przeciwnościami – nawet jeśli kończy się w miarę szczęśliwie – zawsze wiąże się z, najczęściej zaskakującą i nagłą, utratą: przyjaciół, niewinności, życia. Każda droga najeżona jest przeszkodami, każdy wybór w swej wielości jest zwodniczy – wszak niezależnie od ilości odnóg, wybrać można tylko jedną...

Wizje, jakie snuje Cyran – światów na krawędzi zagłady, pożeranych przez korupcję, okłamujących ludzką percepcję – są niezwykle niepokojące i zachwycające zarazem. Spora w tym zasługa stylu, jakim operuje autor. Przyznam, że przeczytawszy o jego wykształceniu uległem nieco stereotypowi na temat języka, jakim posługują się ścisłowcy. Tymczasem spotkało mnie zdziwienie nie mniejsze niż bohatera Fugi temporalnej po odkryciu swej niezwykłej umiejętności: Cyran nie tylko pisać potrafi, ale robi to znakomicie – zwięźle, konkretnie, bez przesadnego szafowania metaforami i kwiecistymi frazami, ale w razie potrzeby także plastycznie, a nawet poetycko. Bez większych zgrzytów potrafi przeskoczyć od opisu technicznego do dobrego dialogu, po drodze jeszcze z przytupem serwując mocno oniryczne opisy przeżyć bohaterów. Taka uniwersalność przynosi doskonałe efekty, zwłaszcza w połączeniu z umiejętnością sprawnego budowania napięcia – ot, choćby taka Teoria diabła: przyznać się szczerze, ile osób było od samego początku pewnych zamierzeń Bestii, ile osób potrafiło oddzielić prawdę od kłamstw? A to nie koniec atrakcji, bo autor podsuwa także małe co nieco dla miłośników nawiązań intertekstualnych – czy to w sposób bezpośredni, jak w przypadku Rien de tout i De possibilitate, gdzie Cyran sięgnął do konkretnych tekstów kultury (nawiązanie do Wojny światów i uwagi o arcydziełach – coś wspaniałego), czy też pośredni, gdzie wspomaga się zapożyczeniem konwencji, jak w Rtęci, która jawi się jako mieszanka opowieści kryminalnej i thrillera (swoją drogą, jest to dobry przykład na to, jak SF może być zakorzenione w przeszłości – spróbujcie odgadnąć, na kim wzorowano Wodzów Marsjańskich).

Interesujące jest także pewne napięcie (choć nie wiem, czy to do końca dobre słowo) istniejące w tekstach pomiędzy techniką a religią – czy też może raczej wiarą. W uniwersach Teorii diabła i innych spekulacji technologia jest czymś nie tylko powszechnym, ale także esencjonalnym, siłą która – dosłownie lub w przenośni – włada światem. Widać to nie tylko na poziomie fabuły i poczynań bohaterów, ale także konstrukcji poszczególnych tekstów: jeśli przyjrzeć się bliżej, okaże się, że nie znajdziemy tutaj żadnych gadżetów, czegoś co jest tylko dodatkiem, a nie elementem koniecznym do zapewnienia spójności świata, zupełnie jakby techniczny fetyszyzm był obcy autorowi. Wszystko – czy to biosprzęgi, nanoskóra, a nawet maska na twarzy Zeusa w Rzymie – ma swoje miejsce i rolę, zadanie do spełnienia. A mimo to – a może właśnie dlatego – bohaterowie wciąż zdają się poszukiwać czegoś dodatkowego, odczuwają brak jakiejś alternatywy. Wiara może w tych poszukiwaniach przybierać różne formy: proroctwa wygłoszonego przez cyber-mesjasza, jak w Teorii diabła, zbędnego zabobonu z przeszłości, jak w De Possibilitate czy też zaskakującego, niekoniecznie upragnionego, choć przynoszącego spokój zbawienia (Artilekt). I choć najczęściej ów spokój i zrozumienie przynoszą dopiero kościste paluchy Śmierci, zaciskające się na gardle, to jest w tym jakieś pokrzepienie. Pesymistyczne i gorzkie, ale jednak.

Wypadałoby jeszcze wskazać najjaśniejsze punkty zbioru. Dla mnie osobiście były to niewątpliwie Teoria diabła i Rtęć. Ta pierwsza zachwyciła mnie konceptem i ideą połączenia ze sobą Sztucznej Inteligencji z myślą biblijną, dzięki której powstała rzecz dość ironiczna w swym wydźwięku. Niebagatelne znaczenie ma też wspomniane wyżej napięcie, które udało się Cyranowi zbudować od samego początku, oraz powracające wciąż pytanie: mamy do czynienia z Wybawicielem czy z Diabłem? Natomiast drugi tekst przypadł mi do gustu z uwagi na dobre tempo, zawiłą intrygę i niejednoznaczność: jak daleko można posunąć się w walce o sprawiedliwość? I gdzie kończy się granica między śledztwem, a zwykłą zemstą i eliminacją dawnych wrogów? Poza tym Cormier jest chyba najciekawszym bohaterem pojawiającym się w opowiadaniach Cyrana – nigdy do końca nie wiadomo, o czym myśli i czy to co widzi, jest obiektywną rzeczywistością, czy też wytworem jego skrzywionego umysłu. Na plus wyróżniłbym też Rzym – głównie za pomysł oraz atmosferę żalu i rozgoryczenia, unosząca się nad całym tekstem. Natomiast jeśli chodzi o opowiadanie, które najmniej przypadło mi do gustu, wskazałbym Partyjkę dla trojga – nie wiem, być może sens tego tekstu gdzieś mi się wymyka, ale czegoś brakuje w takiej wizji utraty kontroli nad własnym życiem, czego jednak – sam do końca nie jestem pewien; nie mam jednak wątpliwości, że z całej dziesiątki ten utwór wzbudził we mnie najmniej emocji.

Sumując to wszystko: co można powiedzieć o Teorii diabła i innych spekulacjach? Niewątpliwie jest to książka intrygująca, oferująca czytelnikowi dostęp do wizji niezwykłych, zaskakujących i pesymistycznych, prowokująca do różnych interpretacji i wymykająca się jednoznacznym ocenom. Bardzo dobrze napisana, momentami wymagająca sporego skupienia, ale i dostarczająca wiele radości z lektury. Z pewnością warto zainwestować nieco grosza i zasilić tym tomem swoją domowa biblioteczkę.

Brak komentarzy: