Janusz A. Zajdel
Lalande 21185
Ocena: 5,5/10
Obecnie
Janusz Zajdel kojarzony jest przede wszystkim jako czołowy twórca polskiej
fantastyki socjologicznej, którego najsłynniejsze i najbardziej cenione
powieści – choćby Cylinder van Troffa czy
Limes Inferior – eksplorują tematy m.in.
dystopii, degeneracji społeczeństw, ustrojów totalitarnych, czerpiąc również
wiele z obserwacji rzeczywistości czasów PRL. Jednak w początkowej fazie
twórczości Zajdlowi – jak pokazuje jego powieściowy debiut, Lalande 21185 – bliżej było do klasycznej
SF spod znaku podróży kosmicznych i eksploracji obcych planet. Jak z
perspektywy niemal półwiecza wypada ów debiut?
Niezaprzeczalnie
Lalande 21185 jest książką ciekawą i
intrygującą. Czy dobrą? Tu już odpowiedź nie jest taka jednoznaczna. Wszystko
rozbija się w gruncie rzeczy o formę, jaka wybrał Zajdel dla swojej książki –
mianowicie powieści młodzieżowej, co z jednej strony pozwoliło na interesujące
rozwiązania w kwestii fabuły, z drugiej – wymogło określony, dość irytujący
chwilami, styl pisania. Ale po kolei. Opowieść koncentruje się na kosmicznej
wyprawie w kierunku tytułowej gwiazdy. Cel: zbadanie dwóch planet, których
warunki naturalne wydają się wystarczające dla rozwinięcia się istot rozumnych
oraz – być może w przyszłości – założenia ziemskiej bazy. W skład zespołu
wchodzi oczywiście grupa specjalistów z różnych dziedzin oraz dwójka urodzonych
już na statku nastolatków – Ted i Ewa – dla których zetknięcie z Orfą i Florą
będzie pierwszym kontaktem ze środowiskiem poza statkiem kosmicznym. A możliwe,
że i z obcą, inteligentną formą życia…
W
ten interesujący sposób zazębiają się ze sobą dwie konwencje: historii o
eksploracji i powieści inicjacyjnej. Ted i Ewa to „kosmiczne dzieci”: urodzone
na statku, bez więzi z Ziemią, jakie cechują starszych członków załogi, ze
szczątkową wiedzą na temat macierzystej planety, a przez to – po części
pozbawione wyuczonych odruchów i kulturowego kontekstu, koniecznego do
zrozumienia pewnych zjawisk czy postaw. Ich uczestnictwo w eksploracji Orfy i
Flory staje się więc również sposobem na odkrywanie Ziemi, kierunków rozwoju
ziemskich technologii i społeczeństw. A jest co odkrywać i czego się uczyć: bo
choć w centrum zainteresowania znajduje się pragnienie pierwszego kontaktu z
rozumna rasą, to gdy już wreszcie następuje, okazuje się drugorzędne w stosunku
do całej drogi, jaka do niego doprowadziła. U jej podstaw leży zaś jedno,
zasadnicze założenie: poddając analizie kulturę obcą, nie należy przykładać do
niej miary i siatki pojęć własnej, bezrefleksyjnie transponując podobne elementy.
Ironiczne, że dzisiaj niewiele się w tej kwestii zmieniło (w sensie: takie
podejście to wciąż w dużej mierze fantastyka), ale niewątpliwie należy oddać
Zajdlowi sprawiedliwość, że zmusza swoich bohaterów do ciągłego wychodzenia
poza ziemski schemat myślenia, do ciągłego stawiania hipotez, ich
falsyfikowania i poprawiania, przestrzegając przed zbyt daleko idącymi
wnioskami. Zwłaszcza tymi odnoszącymi się do etapów rozwoju obcych cywilizacji,
ich dostosowania się do warunków naturalnych, wykorzystywania narzędzi, funkcji
języka i sztuki – szczególnie w momencie, gdy odnajduje się elementy zbieżne z
tymi znanymi z Ziemi. Jest więc Lalande
21185 po części wielkim, antropologicznym peanem na cześć badań naukowych,
eksperymentu i myślenia poza schematem – a przy tym, pod pewnymi względami –
zapowiedzią późniejszych dokonań pisarskich, skupionych wokół idei
„kontrolowanego rozwoju” społeczeństw.
Tutaj
też – po określeniu największego atutu powieści – dochodzimy do jej
zasadniczego mankamentu: jej stylu. Nie ma się co oszukiwać: tekst Zajdla
zestarzał się i nie zawsze było to starzenie się z klasą. Nie chodzi mi tu
oczywiście o archaizmy technologiczne (w rodzaju specjalisty rolno-spożywczego
i idei fonoteki, która to zresztą jest znakomita) bo te tworzą moim zdaniem
przyjemny klimat retro. Gorzej, że niemal cała książka ma charakter
quasi-wykładu: bohaterowie w zasadzie nie dyskutują – oni prowadzą monologi; długie,
zaangażowane i nierzadko naszpikowane frazesami, które dzisiaj wydają się
cokolwiek naiwne i przesadnie podniosłe. Wszystko jest przy tym wyłożone jasno,
klarownie i bez szans na jakiekolwiek niedopowiedzenia. Średnio bywa również z
dialogami – o ile z warstwą opisową radził sobie Zajdel dobrze, o tyle
wypowiedzi bohaterów często zdarzały się średnio licować z ich doświadczeniem i
funkcją, bywały napuszone, a w niektórych przypadkach również przeraźliwie
sztuczne. Największy jednak zawód przeżyłem w odniesieniu do Teda i Ewy. I to
nawet nie z powodu tego, że Zajdel chwilami chyba nie mógł się zdecydować, czy
pisze o dzieciach, czy już nastolatkach, czego efektem były absurdalne dialogi (o
ćwikle chociażby). Gorzej, że potencjał tych postaci został zupełnie
niewykorzystany: urodzone na statku kosmicznym, dobrze wyedukowane, ale dopiero
zdobywające doświadczenie planetarne, a do tego wchodzące w okres, gdzie
towarzysz zabaw przestaje być postrzegany jako dziecko, a zaczyna – jako
chłopak lub dziewczyna. I co? I nic: ich wątek urywa się tuż za progiem owego
okresu, przerwany przez pasjonujący proces eksploracji, przetykany kilkoma
pomniejszymi przygodami, po czym bach – kończy się u niemal oczywistego kresu
(tyle dobrze, że bez sakramentalnego wyznania miłości). Rozumiem, że w tym
wypadku warstwa antropologiczna miała wartość nadrzędną, ale skoro na początku
udało się autorowi zgrabnie połączyć eksplorację z inicjacją, czemu nie
pociągnął tego dalej?
Mimo
tych utyskiwań warto po Lalande 21185 sięgnąć
– niekoniecznie dopiero po zapoznaniu się z najbardziej poczytnymi utworami
Zajdla. Oczywiście miłośnicy jego prozy zapewne chwycą po nią tak czy inaczej,
ale dla osób, które w twórczość klasyka socjologicznej SF jeszcze się tak
dobrze nie wgryzły, ciekawym doświadczeniem może być prześledzenie rozwoju
stylu i tematyki utworów autora wraz z rozwojem jego kariery. Co powinno być o
tyle łatwiejsze, że inicjatywa BookRage postanowiła zaserwować w ebooku
wszystkie jego utwory. Nic, tylko brać i czytać.
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego podziękowania dla BookRage.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz