Viv

Viv

piątek, 20 grudnia 2013

[FILM] Duży ekran, mały ekran #11

Ostatnie tygodnie nie były szczególnie owocne jeśli chodzi o filmy. Raz, że z różnych powodów (brak czasu, góra gier do zaliczenia, ogólne zniechęcenie do oglądania) ilość obejrzanych tytułów nie powala, dwa, że większość z nich ostatecznie okazała się cokolwiek… charakterystyczna. Na szczęście idą święta, odrobina wolnego czasu i – mam nadzieję – szansa na nadrobienie tegorocznych premier. Póki co zerknijmy w przeszłość.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

[RECENZJA] Holocaust F, czyli przeciążenie systemu



Cezary Zbierzchowski
Holocaust F

Ocena: 8,5/10

Koniec świata, armageddon i totalne zniszczenie to jeden z najpopularniejszych motywów w SF, niezależnie od tego, czy używa się go do opisania rzeczywistości rozpadającej się na kawałki w oczekiwaniu na ostateczny cios, czy też wręcz przeciwnie – prób poskładania owych kawałków w ciężkich realiach postapokalipsy. Zmianie ulegają głównie źródła nadchodzącego kataklizmu: kiedyś obawiano się wojny nuklearnej, następnie ataku biologicznego, naturalnych katastrof wywołanych zanieczyszczeniem środowiska; wreszcie konfliktu totalnego, wywołanego nierównościami społecznymi i ekonomicznymi. Cezary Zbierzchowski w swej powieści dodaje do tego jeszcze jeden czynnik, tyleż groźniejszy, że powszechnie dostępny i pożądany: informację.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

[Z ARCHIWUM] Dworzec Perdido

Kolejny tekst wygrzebany z odmętów Internetu, którego wolałbym nie gubić. Plus świetna powieść na tapecie. 


Dworzec Perdido
China Mieville

Ocena: 10/10

Posiadanie dużej biblioteczki czasem bywa kłopotliwe – bowiem wcześniej czy później przyjdzie taki moment, gdy ilość posiadanych tomów przewyższy możliwości przerobowe czytającego. Co wtedy? Ano, książki będą smętnie leżeć na półce w oczekiwaniu na swoją kolej, która może przyjść za dwa tygodnie albo za dwa lata. Tak było w przypadku mojego egzemplarza Dworca Perdido Chiny Mieville’a – pół roku minęło, zanim znalazłem chwilę czasu, by wreszcie zabrać się za opasłe tomiszcze i zmierzyć się z tą kultową już powieścią. Powiem tyle: z jednej strony pluję sobie w brodę, że nie zrobiłem tego wcześniej, z drugiej cieszę się z tego niezmiernie; gdybym zabrał się do tego kilka lat temu, możliwe, że nie doceniłbym w pełni jej wartości.