Viv

Viv

sobota, 3 kwietnia 2010

Z cyklu zapychaczy: Teleboobies

W nawiązaniu do poprzedniej notki, mały fanfik - zapychacz w przerwie między poważniejszymi notkami.

Niekoniecznie dobry.
Niekoniecznie zabawny.
Niekoniecznie dla dzieci.

Tinky Winky był zaniepokojony i mocno zdenerwowany. Słoneczko już zachodziło, a nie miał kto go pożegnać. Wszystkie teletubisie gdzieś znikły. Nie wyszły nawet wtedy, gdy smutne słoneczko już schowało swoją twarzyczkę za horyzontem. Kiedyś nie do pomyślenia było, aby żółta mordka poszła spać bez krótkiego choćby "dobranoc". Tymczasem od pewnego czasu było to niemal nagminne.
Zdenerwowany jak cholera Tinky Winky chwycił swoją czerwoną torebkę i postanowił odszukać resztę ferajny, dając im przy okazji tęgi łomot za olewanie roboty.
Niestety - jedyne co znajdował, to zabawki swoich przyjaciół: łaciaty kapelusz, zatknięty na łeb stracha na wróble, który zresztą tez nie wiadomo skąd się wziął w ogródku; pomarańczową piłkę - w właściwie to, co z niej zostało - tkwiącą w krzakach róży i hulajnogę, której jakiś ćwierćinteligent odkręcił kółka. Samotny teletubiś był tak zdesperowany, że zapytał nawet odkurzacz, czy nie widział reszty, ale Noo - noo - poza buczeniem i brudzeniem wszystkiego, co nawinie się pod trąbę - nie był w stanie pomóc w niczym, co zresztą skończyło się dla niego kopem w blaszany filtr powietrza.
Kiedy już Tinky Winky miał dać sobie spokój, usłyszał jakieś dziwne jęki i sapania dochodzące z pokoju, gdzie niedawno rozgościł się ich kuzyn, Beer'die. Gdy otworzył drzwi, jego oczom ukazały się rzędy pustych butelek po piwie i wódzie, walających się po podłodze, leżąca na stoliczku srebrna taca z usypanymi czterema ściezkami koki, kilka zużytych kondomów, a także Beer'di, sapiący nad Po, w czasie gdy Laa - Laa z zapamiętaniem robiła dobrze Dipsy'emu. Tinky Winky ze smutkiem zamknął drzwi i poszedł do łazienki zrobić to, co zwykle robił w takich sytuacjach.
Tinkiego nie zapraszano na wspólne orgietki.
Tinky Winky był pedałem.




Teletubisie zawsze bawią ;]

Brak komentarzy: