Viv

Viv

czwartek, 6 grudnia 2012

Rakietowe szlaki 3 czyli ktoś obcy tu jest

Rakietowe szlaki tom 3

Ocena: 9/10

Pełny tekst recenzji dostępny na portalu Kawerna.

Opisywanie kolejnych tomów tej czy innej serii zawsze nastręcza pewnych trudności – bo i o czym konkretnie pisać? Za pierwszym i drugim razem nie ma problemu – śliczny wstęp, odrobina odniesień do osobistych doświadczeń z gatunkiem lub typem literatury, trochę ogólnych przemyśleń, a potem już z górki: opis fabuły, mocne strony, babole i ciekawostki... w sumie to nic specjalnie trudnego. Ale potem wychodzi tom trzeci, czwarty i kolejne, i nagle człowiek staje przed kwestią: od czego zacząć, żeby nie rzucać truizmami, żeby nie wyjść na idiotę ani nikogo nie zanudzić? Zwłaszcza, gdy przychodzi do opisania serii w rodzaju Rakietowych szlaków, których wysoki poziom kolejnych części jest niemal tak pewny, jak wschód słońca każdego dnia? 

Zazwyczaj –  w przypadku antologii – próbuje się szukać pewnych punktów wspólnych; klucza, według którego zostały dobrane opowiadania. W przypadku trzeciego tomu Rakietowych szlaków dają się zauważyć dwa zasadnicze wątki czy też zbiory, pod które podporządkować można teksty. Z jednej strony mamy więc utwory oparte na niezwykłych, zaskakujących, nierzadko błyskotliwych konceptach, łączące różne estetyki i gatunki, wyprzedzające swoje czasy. Z drugiej mamy grupę tekstów, w których wyraźnie zaznaczają się kwestie kulturowe, zwłaszcza socjologiczne: motyw pierwszego kontaktu, niebezpieczeństw związanych z rozwojem techniki, arbitralnie przyjętych norm społecznych i całkowitego ich rozsadzenia na każdym możliwym poziomie. Oczywiście podział ten jest bardzo upraszczający – znajdziemy w antologii teksty nie dające się przyporządkować do żadnej z grup, bądź przeciwnie – znajdujące się na styku kilku z nich. Pozwala on jednak zauważyć pewną prawidłowość: pesymizm związany z postępem (jakkolwiek go rozumieć), moralnymi predyspozycjami człowieka i jego stosunkiem do takich kwestii jak rodzina, religia, śmierć czy miłość nie jest domeną tylko współczesnych pisarzy. Odróżnia to opisywany tom od poprzedniej części Rakietowych szlaków; od jego zdecydowanie bardziej optymistycznego, pozytywistycznego nastawienia bijącego z wielu opowiadań. Tutaj eksploratorzy nie są już ludźmi z głowami pełnymi ideałów, pionierami przekraczającymi kolejne granice ku chwale ludzkości – zastąpili ich ludzie, którzy przy całym zaawansowaniu technicznym i dobrych chęciach nadal pozostają safandułami pozwalającymi by umykały im najprostsze kwestie, bądź jednostki trzymające się kurczowo przeszłości; pustej wizji dawnego świata, prowadzącej donikąd.

Pełny tekst recenzji dostępny na portalu Kawerna.

Brak komentarzy: