Viv

Viv

poniedziałek, 3 maja 2010

Metalokalipsa

Czasem człek z nudów może znaleźć w przepastnych zasobach Internetu naprawdę dziwne rzeczy. Zazwyczaj przyprawiają o zawrót głowy i refleksję nad ogólnoświatowym poziomem głupoty, czasem jednak mozna trafić na prawdziwą perełkę. Dla mnie czymś takim było Metalocalypse.

Serial animowany, autorstwa Brendona Smalla ai Tommy'ego Blacha, opowiada o perypetiach fikcyjnego zespołu metalowego Dethkolk, prawdopodobnie najbardziej brutalnego zespołu w historii świata.
Jest też jednocześnie zespołem najpopularniejszym, największym wydarzeniem kulturowym, wartym miliardy dolarów przedsiębiorstwem i siódmą potęgą finansową na świecie, którego koncerty kończą się zazwyczaj masakrą i tysiącami zabitych.
O, i przy okazji, zgodnie z sumeryjskimi zapiskami, chłopaki przyniosą światu apokalipsę. Metalową, rzecz jasna.

Trudno nie polubić serialu. Czarna komedia, będąca dość makabryczną (dosłownie) satyrą na świat muzycznego biznesu, teorie spiskowe, zachowania fanów, głupie pomysły gwiazd, absurdy muzyczne i wiele innych. Ktoś może stwierdzić, że autorzy nabijają się z muzyki metalowej - owszem, jest tu sporo szpilek, które wbijają w zadek "najczarniejszego z czarnych" gatunku muzycznego, z drugiej jednak strony, trudno nie wyczuć sympatii, jaka budzą bohaterowie. Owszem, czasami zachowują się jak kompletni kretyni, ale powiedzmy sobie szczerze - któż nie marzył o karierze muzyka i posiadaniu miliardów fanów, gotowych pożreć się nawzajem by zdobyć bilet na wasz koncert?
Trudno też nie uśmiechnąć się na widok licznych odniesień do zespołów metalowych: supermarket Finntroll, fast food Burzums, reżyser Adam Nergal czy koncert w zatoce Danziga (czyli Gdańskiej) z pewnością wywoła uśmiech na twarzach wtajemniczonych ;]



Powyższy fragment może dać niejakie pojęcie o tym, jak serial wygląda. No i postanowiłem w końcu wpisać się w tradycję serwowania teledysków na blogach :>

2 komentarze:

Gocha pisze...

Aaaa Dethklok:). Mój ulubiony kawałek do "Bloodrocuted". Słitaśne są chłopaki:D

Piotr Vivaldi Sarota pisze...

Najlepsze, że ich kawałków całkiem nieźle sie słucha i bez serialu, tym bardziej że niektóre są naprawdę pogięte - choćby piosnka o syrence mordercy czy "Coffee Jingle" :P