Viv

Viv

niedziela, 11 listopada 2012

Viva l'arte, czyli kłamliwe obrazki

Kłamca. Viva l'arte (2012) Jakub Ćwiek, Dawid Pochopień, Grzegorz Nita

Ocena: 7,5/10

Pełny tekst recenzji można przeczytać na portalu Kawerna.

No i stało się: Loki wylądował na kartach komiksu. Nie jest to jakoś szczególnie zadziwiające – Kłamca, wraz z całym swoim popkulturowym bagażem i ogólną barwnością wydaje się wręcz dla niego stworzony. Pytanie brzmi: jaki efekt przyniosła przeprowadzka na nowe medium i czy rezultat dorównał poziomem literackiej wersji przygód Lokiego? Po zapoznaniu się z albumem Kłamca: Viva l’arte autorstwa Jakuba Ćwieka i Dawida Pochopienia mogę stwierdzić, że efekt jest naprawdę pozytywny.

O tym, że Loki zazwyczaj wkracza tam, gdzie anioły nie mogą lub nie chcą wejść, wie zapewne każdy, kto zetknął się z postacią Kłamcy. Nie inaczej jest i tym razem: oto znika pewien bezdomny, który – o ironio – zajmuje specjalne miejsce w planach Nieba jako kolejny prorok i jego zaginięcie nie jest nikomu na rękę. Na domiar złego jego Anioł Stróż zostaje znaleziony martwy, co powoduje oczywisty niepokój i skłania Gabriela do ponownego skorzystania z usług Lokiego. Rozwiązanie zagadki będzie tyleż zaskakujące, co makabryczne... 

Cieszy fakt, że scenariusz nie jest adaptacją, lecz został stworzony specjalnie dla komiksu i stanowi autonomiczną, zamkniętą całość – nie ma mowy o sprzedawaniu kolejny raz tego samego towaru. Z drugiej strony jest to raczej rzecz przeznaczona dla osób, które miały już styczność z bohaterem tekstów Ćwieka – reszta może nie do końca rozeznać się w tym kto, jak, co i dlaczego (choć małe streszczenie na tylnej stronie okładki stanowi pewną pomoc). Reszta powinna z zadowoleniem powitać kojarzony z Kłamcą klimat zabawy popkulturą. Znajdzie się miejsce dla wątków detektywistycznych, z nieodzowną scenką barową, sekwencji spod znaku action hero, czarnego humoru oraz odrobiny poważniejszych zagadnień, ale przedstawionych bez zadęcia i wielkich słów (choć osobiście czekam na interpretację, iż Loki jest przedstawicielem pędzącego kapitalizmu, wykorzystującego kwestie wiary do nabicia własnej kabzy). Opowieść może się podobać: jest wciągająca, z niezłym twistem fabularnym, choć w moim przekonaniu śledztwo przebiega zbyt gładko, rozwiązanie intrygi następuje bardzo szybko, a dialogom brakuje chwilami chwytliwości wyczuwalnej w opowiadaniach.


Pełny tekst recenzji można przeczytać na portalu Kawerna.

Brak komentarzy: