Viv

Viv

poniedziałek, 9 czerwca 2014

[FILM] Wojownik doskonały, czyli przypadki samuraja w popkulturze [1]

Toshiro Mifune i Tatsuya Nakadai w czasie przerwy
na planie Sanjuro (1962)
Poniższy tekst jest fragmentem mojej pracy magisterskiej, którą kiedyś, dawno temu, zdarzyło mi się napisać. Praca traktowała o mobilności mitu samuraja w popkulturze i jakkolwiek nie jestem z niej do końca zadowolony (bo wiele rzeczy można było ująć inaczej, np. pisząc to dzisiaj większy nacisk położyłbym na kwestie orientalizmu) ale z perspektywy czasu nadal uważam, że nie jest z nią najgorzej... No cóż, może ktoś znajdzie tutaj coś dla siebie, choćby do przedyskutowania potencjalnych nieścisłości.

Póki co wrzucam część pierwszą, jako że całość była ciut długa. Druga część pewnie wkrótce ;]



Samuraj i jego mit

Postać samuraja nie była czymś stałym i jednorodnym, "modelem" niezależnym od wpływu historii; z czasem, wraz z kolejnymi przemianami politycznymi i społecznymi, zmieniały się jego ideały, techniki walki oraz kształt relacji z innymi warstwami społecznymi i możnowładcami. Proces ten, trwający od zaczątków klasy samurajskiej aż po jej koniec w czasie restauracji Meiji, wraz z całym wachlarzem kolejnych przekształceń, jest dobrze zbadany i udokumentowany. Mimo to w popkulturze trudno odnaleźć realizacje, które przedstawiały by japońskich wojowników już to jako porywczych zabijaków, chwytających za broń z powodu przypadkowego dotknięcia się pochew mieczy w czasie przeprawy przez most, już to jako urzędników, parających się czysto biurokratyczną pracą. W większości przedstawień medialnych – obejmujących już nie tylko kino, czy seriale anime, ale również komiksy, gry komputerowe, a nawet muzykę – samuraj jest figurą o rysie bohaterskim: samotnym wędrowcem podążającym ścieżką bushidō, przedkładającym honor nad uczucia i doraźne korzyści, lojalnym wobec swego pana i kompanów, a jednocześnie odważnym mistrzem miecza o niezwykłej sile i umiejętnościach walki, nadczłowiekiem, znacząco wybijającym się ponad tłum[1]. Dlaczego jednak popkultura z taką łatwością zaadaptowała to wyobrażenie, rugując z niego zniekształcające ten pozytywny obraz elementy historyczne (które pozostawiła dla postaci negatywnych) i powielając mocno wyidealizowany wizerunek wojownika?

Prawda czasu, prawda ekranu

            Nie da się ukryć, że samuraj, podobnie jak rewolwerowiec czy gangster, stał się pewnym mitem, wciąż na nowo  reprodukowanym. Nie znaczy to oczywiście, że wspomniany wyżej obraz wojownika jest nieprawdziwy – wręcz przeciwnie. Mit nie polega na tym, by okłamać, zaproponować odbiorcy wizerunek zafałszowany, niezgodny z rzeczywistością. Jak stwierdza Roland Barthes w odniesieniu do mitu: „[...] pojęcie zawiera w sobie nie tyle rzeczywistość, ile pewne rozpoznanie rzeczywistości; przechodząc z sensu w formę, obraz traci na wiedzy, aby tym łatwiej przyjąć tę, którą niesie pojęcie”[2]. Innymi słowy w przypadku samuraja część wiedzy dotyczącej jego postaci, przemian ideologicznych i społecznych zostaje odrzucona, pozostawiając tylko podstawowy korpus znaczeń, wywołujących natychmiastowe skojarzenie, a przez to łatwych do ponownego wykorzystania, bo już znanych i rozpoznawalnych. W ten sposób mit, nie rezygnując z prawdy (czy też inaczej – nie posługując się tylko kłamstwem) tworzy znaczenia, które egzystują samoistnie i nie wymagają od czytelnika lub widza dogłębnej wiedzy na dany temat; „[...] słowo mityczne jest utworzone z materiału już obrobionego dla potrzeb stosownej komunikacji, wszystkie bowiem przedstawienia czy wykresy zakładają jakąś świadomość i dlatego można myśleć o nich niezależnie od ich materiału”[3]. Patrząc na samuraja przez pryzmat tych słów łatwo dostrzec ich adekwatność: można nie wiedzieć nic o historii Japonii ani nie znać żadnego z bohaterów japońskiej kultury, jednak dzięki licznym reprezentacjom, zwłaszcza filmowym, powtarzającym pewne rekwizyty czy schemat zachowania, postać samuraja stała się rozpoznawalna i bez trudu da się ją zidentyfikować i odczytać na podstawowym poziomie.

Tokugawa, Hattori Hanzo, Yagyu, czyli nie tylko rozmiar miecza się liczy
Hyakka Ryōran: Samurai Girls (2011)
Japoński wojownik stał się elementem popkultury w takim samym stopniu, jak rewolwerowiec, odrywając się przy tym od konkretnych osób w rodzaju Miyamoto Musashiego czy Yagyū Jūbeia i przekształcając w uniwersalną postać o określonych cechach – najczęściej mrukliwego, lecz honorowego mistrza miecza[4]. Mit wchodzi do popkultury i zaczyna żyć własnym życiem; jest podtrzymywany i powielany, ale również – w pewnym zakresie – poddawany zmianom, mającym jednak raczej charakter kombinatoryczny, niż reinterpretacyjny. Campbell w swoim Bohaterze o tysiącu twarzy twierdził, że:

 „Różne jej [mitologii] oceny określane są punktem widzenia oceniających, ponieważ kiedy ocenia się nie w kategoriach tego, czym jest, ale jaką pełni funkcję, jak służyła ludzkości i jak może służyć dzisiaj, okazuje się, że ulega ona, jak samo życie, obsesjom i potrzebom jednostki, narodu i epoki”[5].

Samuraj jest tutaj niemal wzorcowym przykładem tego, jak figura, zbudowana ze stałego zestawu cech, może prowokować różne odczytania, w zależności kto posługuje się mitem i do jakich celów. Japońscy militaryści wykorzystywali go, aby wspomagał politykę ekspansji, kładąc nacisk na lojalności wobec cesarza, pogardę dla śmierci i walkę do samego końca, oraz posługując się kategorią „wstydu”, wynikającego chociażby z poddania się wrogowi, co oznaczało utratę honoru, twarzy[6]. Po zakończeniu wojny jedną z decyzji amerykańskich sił okupacyjnych było zakazanie filmowcom tworzenia i dystrybuowania obrazów z gatunku jidai-geki, wiele już stworzonych zostało również zniszczonych z prostego powodu: obawy przed ponownym rozbudzeniem nacjonalistycznego ducha. Samuraj – a zwłaszcza jego miecz – stał się symbolem wszystkiego tego, co w japońskiej tradycji jest negatywne: zapalczywości, skłonności do zemsty, brutalności i fanatycznej lojalności[7]. Tymczasem niecałą dekadę po kapitulacji Japonii samuraj – za sprawą chociażby Siedmiu samurajów (1954, Akira Kurosawa) – został w dużej mierze rehabilitowany, zaakceptowany oraz skorelowany z amerykańskim mitem Dzikiego Zachodu i samotnego rewolwerowca. Zaś półwieku później ten sam wojownik, który jeszcze chwilę wcześniej stał u podstaw japońskiego militaryzmu, przekształcił się w wyidealizowany nośnik pozytywnych, tradycyjnych wartości – choć potrzebował do tego pomocy amerykańskiego weterana, odnajdującego w samurajskich ideałach honoru i poświęcenia odtrutki na bezosobowy, skorumpowany i brutalny świat zawodowej armii (Ostatni samuraj, [2003], Edward Zwick)[8]. Historia zatoczyła więc koło, określając charakter wojownika i jego miejsce na mapie kultury.

Dusza wojownika w rękach „barbarzyńców”

To zaś jest jeśli nie prominentne, to na pewno dobrze wyeksponowane. Jak wspomniane było wyżej, postać samuraja, w różnych wcieleniach, pojawiała się niemal w każdym medium, począwszy od filmu, poprzez seriale telewizyjne, komiksy, gry komputerowe, muzykę. Oczywiście jego wizerunek nie był w każdej realizacji identyczny – trudno w ten sam sposób patrzeć na produkcje tak różne jak Ronin (1998, John Frankenheimer), komiks Usagi Yojimbo Stana Sakai’a i całe uniwersum Gwiezdnych Wojen. Mimo to możliwe jest wyszczególnienie pewnych cech i przymiotów, które powtarzają się w większości realizacji, niezależnie od zastosowanego medium, tworząc coś na kształt uniwersalnego wzorca, z którego czerpią kolejni twórcy.

"Dał nam przykład Tom Cruise, jak samuraić mamy!"
            Ostatni samurai (2003)
Jednym z takich elementów konstytuujących postać samuraja, bez którego trudno wyobrazić sobie wojownika, jest niewątpliwie miecz. Sam w sobie przedmiot ten posiadał duże znaczenie i zażywał określonej czci: był symbolem siły i wolności, fizycznej eksterminacji i duchowego zdecydowania oraz ewolucji[9]. W kulturze europejskiej zajmował on prominentne miejsce – kojarzył się z ogniem, symbolizował Słowo Boże, zaś wielcy bohaterowie obdarzali swe ostrza imionami niczym żywe istoty (Balmunga – miecz Zygfryda, Excalibur – Króla Artura, Durendal – Rolanda, a z postaci bliższych współczesnej popkulturze chociażby Anduril – broń Aragorna)[10]. W przypadku Japonii wysoki status miecza wynikał nie tylko z ogólnej symboliki broni, ale miał też podłoże społeczne i polityczne. Pod koniec XV wieku Toyotomi Hideyoshi wydał „Edykt o polowaniu na miecze” (1588), w którym rozkazywał wszystkim władcom feudalnym skonfiskowanie broni wioskom i ich mieszkańcom oraz zakazywał posiadania broni przez nie-samurajów[11]. Decyzja ta implikowała dwie kwestie: po pierwsze, to samuraje – jako posiadający przywilej posiadania broni i używania przemocy – będą chronić ludzi nieprzynależących do tej klasy. A ponieważ na miano władzy publicznej zasługuje tylko ten, kto jest w stanie zapewnić podwładnym ochronę, warstwa samurajska stała się predestynowania do sprawowania władzy. Po drugie, tylko ci, którzy nosili broń, zasługiwali na miano ludzi honorowych[12]. Po nastaniu szogunatu Tokugawa wyraźnie rozgraniczono między sobą poszczególne klasy – awans z chłopa na wojownika, jak w przypadku chociażby wspomnianego Toyotomiego, stał się niemal niemożliwy, zaś symbolem zamkniętej klasy wojowników stał się właśnie miecz, wyniesiony do tej rangi przez Ieyasu Tokugawę, który stwierdził: „Miecz jest duszą samuraja, kto o tym zapomni lub go utraci, nie będzie mu odpuszczone”[13]. W ten sposób broń ta stała się oznaką statusu – tylko samurajowie mieli przywilej noszenia pary mieczy (tzw. daisho, czyli długiego miecza katana i krótkiego wakizashi)[14].

Czasem i kawał drewna wystarczy, by samuraja pobić
         Twilight Samurai (2004)

W przypadku realizacji medialnych – zwłaszcza filmów samurajskich – ta zależność między mieczem a samurajem jest pogłębiona: z jednej strony broń jednoznacznie identyfikuje bohatera jako wojownika, z drugiej – sam protagonista, niezależnie od tego, czy jest pełnoprawnym samurajem, czy wędrownym roninem, musi być uzbrojony[15]. Tak jak miecz, który ujrzał światło dzienne musiał posmakować krwi, tak człowiek dzierżący tę broń nieodmiennie musi jej użyć[16]. Jednocześnie łatwo zauważyć pewne przesunięcie, jakim charakteryzuje się przedstawienie miecza i dzierżącego go człowieka w popkulturze: w japońskich produkcjach jidai-geki (choć tyczy się to również innych mediów) katana, podobnie jak kodeks bushidō, nie jest elementem składowym li tylko pozytywnych postaci – służyć może zarówno bohaterom, jak i ich antagonistom, nie mówiąc już o tym, że często status samego protagonisty – najemnika, wędrownego ronina lub łowcy nagród – jest trudny do jednoznacznego określenia. W Twilight Samurai (2004, Yoji Yamada) tytułowy bohater jest biednym samurajem, pracującym jako urzędnik niskiej rangi, oddanym swojej rodzinie i gotowym wiele dla niej poświęcić. Od przywódców swego klanu dostaje zadanie zabicia krnąbrnego wojownika, który odmówił popełnienia seppuku. Gdy Twilight przybywa na miejsce okazuje się, iż w pochwie jego długiego miecza nie ma ostrza, a tylko bambusowy zamiennik. Jego przeciwnik – honorowy samuraj – odczytuje to jako zniewagę i atakuje, mimo iż chwilę wcześniej wydawało się, iż obydwaj wojownicy, podobnie dotknięci przez los, jakoś się porozumieją. Z kolei w siódmej odsłonie serii gier Final Fantasy główny przeciwnik – sztucznie stworzony przez złowrogą korporację „Shinra” białowłosy Sephiroth – dokonuje szeregu aktów przemocy w celu zniszczenia ludzkości, walcząc z próbującym go powstrzymać bohaterem przy pomocy samurajskiego miecza typu no-dachi o imieniu Masamune.
Dla kontrastu, przyglądając się przedstawieniom zachodnich bohaterów, katana niemal zawsze jest bronią postaci szlachetnych, a przynajmniej stojących po stronie dobra. W filmie Nieśmiertelny (1986, Russel Mulcahy) świat okazuje się zamieszkany przez tytułowych nieśmiertelnych – ludzi, którzy zmarli gwałtowną śmiercią, lecz ożyli i stali się odporni na upływ czasu czy choroby. Toczą oni między sobą walki o Nagrodę, która przypadnie w udziale ostatniemu Nieśmiertelnemu, zaś jedynym sposobem, by zabić przeciwnika w takim pojedynku, jest odciąć mu głowę przy pomocy miecza. Portretowani w filmie wojownicy walczą różnymi rodzajami broni białej – między innymi rapierem, dwuręcznym mieczem, sejmitarem, ale tylko dwóch nieśmiertelnych używa katany: główny bohater, Connor MacLeod oraz Ramirez, będący najbliższym przyjacielem i mentorem Szkota. Obydwaj portretowani są jako znakomici wojownicy i szlachetni ludzie, nie wykorzystujący swej nieśmiertelności do szerzenia śmierci (jak na przykład ich przeciwnik, Kurgan), świadomi jednocześnie, że niewrażliwość na upływ czasu jest zarówno darem, jak i przekleństwem.

Bo tasaki są dla chamów...
            Pulp Fiction (1994)

Podobnie sprawa wygląda w filmie Kill Bill vol. 1 (2003, Quentin Tarantino), gdzie protagonistka – Panna Młoda (The Bride) zdradzona przez swego dawnego partnera, Billa, niemal zabita przez jego gang zabójców, wyrusza na krwawą wendettę. Zanim jednak dopadnie i zabije dawnych kompanów, przekonuje legendarnego kowala, Hattori Hanzo, od trzydziestu lat przebywającego na emeryturze, by raz jeszcze użył swych zdolności i stworzył dla kobiety miecz, odpłacając tym samym światu za to, że w przeszłości trenował Billa. Stworzone ostrze okazuje się jednocześnie najwspanialszą bronią, jaka wyszła z warsztatu kowala, potwierdzając tym samym siłę Panny Młodej i jej duchową przewagę nad O-Ren (która, mimo iż jest pół-Japonką, sama nie posiada miecza Hattori Hanzo), Budem (ów miecz posiadającym, ale przedkładającym nad niego broń palną) oraz Ellen, pokonaną w bezpośredniej walce. Tylko Bill okazuje się mieć wystarczające predyspozycje, by właściwie posługiwać się mieczem, ale i on ostatecznie zostaje zabity, a zemsta Panny Młodej wypełniona. W sposób dość prześmiewczy potraktowano ten motyw również w innym filmie Tarantino, Pulp Fiction (1994) w scenie, kiedy Butch zamierza wywrzeć zemstę na więżących go zboczeńcach. Jako narzędzie wybiera nie kij bejsbolowy (dystansując się od brutalności ulicznych zbirów) ani piłę łańcuchową (rezygnując z groteskowej makabry) ale właśnie katanę, jako broń zabójczą, a jednocześnie pełną wdzięku i stylu.

C.D.N


[1] Jest przy tym niemal zawsze – nawet w wariancie antybohatera – postacią pozytywną, odróżniającą się od „upadłych” wojowników, dających się unieść pysze, chciwości, lub po prostu zunifikowanych w regularnym wojsku. Nie jest też niezwykłym, że ich antagoniści zazwyczaj sprzeniewierzają się tradycyjnym zasadom walki (używając broni palnej) lub korzystają z nadnaturalnej pomocy. W drugim wariancie w roli nemezis bohatera  często występuje jeden z unifikatorów Japonii, Oda Nobunaga, (zarówno w serii gier Onimusha, jak i w filmie Magiczny miecz ninja (1989, Osamu Yamasaki) portretowany jako psychopata, z armią demonów na swych usługach).
[2] R. Barthes, Mitologie, tłum. Adam Dziadek, Wydawnictwo KR, Warszawa 2000, s. 250.
[3] Ibid., s. 240.
[4] Choć jak pokazuje przykład serialu Hyakka Ryōran: Samurai Girls, wyprodukowanego w 2011 przez KOBUN (na podstawie nowelek Akiry Suzuki), popkultura potrafi zrobić użytek także z postaci historycznych – w tym przypadku prezentując alternatywną wersję Japonii, w której młode, powabne dziewczęta doskonale posługujące się sztukami walki noszą imiona autentycznych samurajów, takich jak Jubei Yagyu, Yakimura Sanada czy Hattori Hanzo; przy okazji również ucieleśniają różne znane z anime konwencje (San skonstruowana jako tsundere) oraz fetysze (jak chociażby Hanzo, paradująca w fartuszku pokojówki). 
[5] J. Campbell, Bohater o tysiącu twarzy, tłum. Andrzej Jankowski, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Kraków 1997, s. 280.
[6] R. Benedict, Chryzantema i Miecz, tłum. Ewa Klekot, Biblioteka Myśli Współczesnej, s. 29. 
[7] M. Shin, Making a Samurai Western: Japan and theWhite Samurai Fantasy in The Last Samurai [w:] The Journal of popular culture volume 43, 2010, s. 1072.
[8] Ibid.
[9] J. E. Cirlot, Słownik symboli, tłum. Ireneusz Kania, Wydawnictwo ZNAK, Kraków 2000, s. 254.
[10] Ibid.
[11] E. Ikegami, op. cit., s. 153.
[12] Ibid., s. 155.
[13] J. Szymankiewicz, op. cit., s. 13.
[14] A. Silver, The Samurai Film, The Overlook Press, New York 1983, s. 28.
[15] Ibid., s. 35.
[16] W. Nowak, Katana – dusza samuraja, http://jujutsu.republika.pl/katana.htm.

Brak komentarzy: