Notka miała być na zupełnie inny temat, ale po pierwsze –
zapewne szybko by nie powstała (ostatnio brakuje mi motywacji, żeby w końcu
usiąść i napisać), a po drugie, skoro już dostałem do Myszy nominację do
Liebster Award, to wypadałoby zrobić z tego użytek. Tym bardziej, że ani się
tego nie spodziewałem, ani na to nie liczyłem, ba – jestem w szoku, że w ogóle
ktoś mógłby czytać to, co skrobię, a że regularnie, to już w ogóle kosmos. No
ale ok., pytania od Myszy dostałem, więc jedźmy z koksem.
1. Ulubiona piosenka
"z filmu"?
Ugh, trudna sprawa. Jest wiele piosenek, które wyjątkowo mi się
podobają i nie potrafię wysłuchać ich w spokoju ducha, by nie zacząć wystukiwać
rytmu palcem, bądź – nie daj Boru – próbować je nucić. Albo śpiewać. Na pewno
Brother Dege z Too old to die young, za feeling, idealnie pasujący do filmu,
w którym można było go wysłuchać. Parade Susume Hirasawy z filmu Paprika –
skoczny, melodyjny, a jednocześnie na swój sposób surrealistyczny i absurdalny,
tak jak film Kona. Dodajmy do tego Hana-bi Joe Hisaishiego z filmu o tym
samym tytule: genialne oddanie radości podszytej smutkiem, spokojny, stonowani
i niesamowicie piękny (tak wiem, to nie jest piosenka, ale oj tam). No i Thetimes they are a changin Dylana już zawsze chyba będzie mi się kojarzyło z
czołówką The Watchmen…
2. Reżyser, którego filmów
z zasady nie lubisz?
Mam raczej wysoki próg tolerancji i nie „gniewam się” na twórców
zbyt długo, nawet jeśli coś mocno spieprzą, ale jest kilku, w stosunku do
których czuję niczym nieumotywowaną niechęć przechodzącą w nienawiść. Carlos
Reygadas i Tsai Ming-liang to para nudziarzy, których egzaltacja zalewa mnie
jak tsunami japońskie wybrzeże. Kino kontemplacyjne, neomodernizm? Nie ma mowy.
Do tego Fellini – może i dla niektórych jest mistrzem kina, ale ja nie kupuje
jego poczucia humoru, jego bohaterów, jego estetyki i ego. I tak, 8 i ½ widziałem, szału nie stwierdzono. Na koniec Shyamalan – pozbawiony
jakiejkolwiek wizji wyrobnik, którego każdy film jest nudniejszy i bardziej
skopany fabularnie niż poprzedni, no i Michael Bay – facet, który skończył się
na Armageddonie, a obecnie szoruje brzuchem po dnie, dając światu jakieś
popierdółki w rodzaju Transformers: bez klimatu, bez fabuły, za to z
wybuchami i żartami o masturbacji.
3. Film, który
obejrzałeś/obejrzałaś w tym roku, a który najbardziej Cię zaskoczył (pozytywnie
lub negatywnie)?
Pozytywnie zaskoczył Tylko Bóg wybacza Refna – z recenzji
wyłaniał się obraz pseudo-artystycznego kuriozum, pretensjonalnego i nudnego, a
dostałem hipnotyzujący, przepiękny kawał kina, co prawda w gęstym sosie
psychoanalitycznym, ale niepsującym smaku całości. Dla odmiany Drugie
oblicze, również z Goslingiem, okazało się rozbuchanym freskiem z motywami
odpowiedzialności, grzechów ojców, odkupienia, ale ani to wciągające, ani
przejmujące, a dziur logicznych niczym w naszych drogach. Na plus dodałbym
również Dziewczynę z szafy (świetny, groteskowy, poruszający), I am Divine (rewelacyjnie nakręcony dokument o Divine – gwieździe filmów Johna Watersa)
oraz Wróg numer 1 (mocna, poważna i zgoła niepropagandowa opowieść o
polowaniu na bin Ladena).
4. Serial do którego
oglądania trudno jest Ci się przyznać przed znajomymi?
Nie oglądam wiele seriali… w sumie to nie ma
takiego.
5. Książka, która zmieniła
Twoje życie?
Trudno powiedzieć… Może Władca Pierścieni wypożyczony dla mnie, kiedy byłem chory, żebym miał co czytać? Albo Wizja
lokalna Lema, po której stwierdziłem, że literatura science-fiction to jest
jednak to, co mnie kręci, co skończyło się następnie lekturą Niezwyciężonego?
Albo któryś z albumów Asterixa, po którym zacząłem w większych ilościach czytać
komiksy? Diabli wiedzą.
6. Gdyby Twoje życie miało
przypominać dowolny serial, który byś wybrał/wybrała?
Allo, allo w zestawie kawiarnia + kelnerki,
nazistów i trefny obraz oddam za bezcen, albo wymienię za poczucie smaku i
estetyki Hannibala.
7. Twoje tegoroczne (lub
zeszłoroczne) odkrycie muzyczne?
Zdecydowanie Voltaire – zacne teksty, przyjemne
melodie i tony nerdozy wyzierającej z każdego niemal utworu. Do tego soundtrack
z Bastionu – jestem nieco zacofany, jeśli chodzi o granie, ale chyba jeszcze
nigdy nie plułem sobie tak w brodę, że czegoś nie znam. I jeszcze chyba nigdy
nie grałem w produkcję, której muzyka była najlepszą częścią. Do tego AbneyPark – niesamowicie przyjemna muzyka, z mile chrypiącym wokalem frontmana i
steampunkową estetyką oraz Jill Tracy – dawno już żadna wokalistka nie przyprawiła
mnie o takie ciary na plecach - dekadencja, smutek i podskórny niepokój. Ah, no
i Emily Autumn, za moc i kabaretowo-burleskowy sznyt w odpowiednich
proporcjach.
8. Gatunek filmowy, którego
oglądanie przychodzi Ci z trudem?
Melodramat i komedia romantyczna. Nie trawię. I
komputerowe animacje – czuję wobec nich wewnętrzne fuj, którego nie jestem w
stanie pokonać.
9. Wymarzony geekowski
pojazd, który chciałbyś/chciałabyś sobie sprawić?
Jeagera – a konkretnie Cherno Alpha. Dzięki
promieniowaniu świeciłby pewnie w nocy jak latarnia, ale nie zważajmy na
detale. Alternatywnie jakiś kosmiczny niszczyciel z tabunem myśliwców na
pokładzie, żeby całe systemy gwiezdne trzęsły przede mną gaciami. Potem
zrobiłoby się jakąś rewolucję i zostało piratem… W ostateczności może być też
czołg Apocalypse, koniecznie w kolorze czarnym, matowym.
10. Wyobraź sobie, że Twój
znajomy/znajoma może Cię przedstawić Twojemu ulubionemu
aktorowi/aktorce/muzykowi/twórcy/pisarzowi/whatever. Czy korzystasz z
okazji, by poznać swojego idola?
Może? Nie jest mi to do szczęścia jakoś
koniecznie potrzebne…
11. Najbardziej żenujący
utwór, jaki ostatnio wpadł Ci w ucho?
Raczej omijam miejsca, gdzie może mnie napaść żenująca
muzyka, ale TO wzięło mnie z zaskoczenia i zabiło.
Teraz pojawia się problem, ponieważ zasady wymagają
polecenia jedenastu interesujących blogów z mniejszą ilością obserwujących niż
mój, ale że jest to dla mnie cokolwiek niemożliwe (bo nie czytam aż tylu i nie
aż tak niszowe), więc skończy się tylko na wymienieniu tych, które uważam z
jakiś powodów za interesujące. Oczywistych oczywistości w rodzaju Zwierza popkulturalnego
czy Myszy wymieniać nie będę, bo je i tak wielu kojarzy. Warto jednak czasem
rzucić okiem na Pan Optykon – interesujące źródło dotyczące kina wszelakiego
oraz kultury Japonii: nie zdziwcie się, jeśli obok artykułu o włoskich
podróbkach kinowych hitów znajdziecie post z drzeworytami jenotów z ich
wielkimi… mosznami. Bobrownia to całkiem niezłe miejsce dla kogoś, kto lubi gry
(acz niekoniecznie recenzje), a czasem i na jakiś film trafić można, z kolei
Kinomisja dysponuje naprawdę pokaźnymi pokładami artykułów na temat filmów i
komiksów; jeśli ktoś lubi kino kultowe, gustuje w horrorach lub zajawiony jest
na punkcie spaghetti westernu, to dobrze trafiliście. No i wreszcie Ironiczna Inwazja, gdzie w atmosferze luźnej i niezobowiązującej można poczytać o filmach
i książkach, głównie w kontekście historycznym (tudzież takim, który
historyczny miał być, ale nie wyszło).
Odpowiedzi na pytania wymagał nie będę, ale jeśli ktoś się
skusi, to proszę ;]
1. Najgorsza/najlepsza rzecz, jaka wydarzyła się w historii
kina?
2. Ostatnio modne są porno-parodie seriali i hitów kinowych.
Zgodnie z zasadą 34, czy jest jakiś konkretny tytuł, który z chęcią
zobaczyłbyś/zobaczyłabyś – choćby z ciekawości lub dla beki – w wersji
live-action?
3. Najgorszy popkulturowy stereotyp, który cię irytuje?
4. Podaj trzy książki/filmy/gry itd., które w jakiś sposób
sprawiły, że zmieniłeś/aś podejście do rzeczywistości, popkultury, gatunku etc.
5. Twórca, którego kiedyś się ubóstwiało, a teraz ma się ochotę
ubić zardzewiałą łopatą.
6. Wokół tyle dużo remake’ów, których często nie powinno w
ogóle być… a czy są takie, które powinny się pojawić?
7. Najwcześniejsze – świadome – przeżycie kinematograficzne?
8. Książka, po której nie spodziewałeś/aś się wiele, a okazała
się (niemal) literackim Świętym Graalem?
9. Twój ulubiony/najpopularniejszy post to…?
10. Największa popkulturowa pomyłka, na myśl o której do dzisiaj
spalasz się ze wstydu?
11. Wyznawca herbaty czy Czarnego Boga (kawy)?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz