Viv

Viv

niedziela, 27 lipca 2014

[FILM] Wojownik doskonały, czyli przypadki samuraja w popkulturze [3]


Sprzeciw wobec niegodziwości

Honor samuraja (1969)
Starcie ideałów honoru.
Często powtarzającym się motywem jest również konflikt między jednostką a systemem, którego podłożem jest odmienna definicja honoru oraz obowiązków wynikających z podążania drogą samuraja. W tym kontekście filmami, które w pierwszej kolejności przychodzą na myśl, są produkcje Masakiego Kobayashiego Hara-kiri (1962) i Bunt (1967), które w sposób drastyczny odsłaniają opresyjność hierarchicznego systemu, zastygnięcie samurajów w pustych formach rytuałów i bezwzględne wykorzystywanie zajmowanych pozycji by wymusić określone zachowania na swych wasalach. Oczywiście nie wszystkie produkcje traktujące o konflikcie indywidualistycznego pojęcia honoru ze świadomością klasy samurajskiej musiały przybierać formę tak skrajną, ani nieść ze sobą treści antysystemowe. W Honorze samuraja (1969, Hideo Gosha) główny bohater, Magobei Wakizaka, jest świadkiem, jak członkowie jego klanu, pod wodzą przywódcy, Rokugo Tatewakiego, dokonują masakry mieszkańców rybackiej wioski. Okazuje się, że rybacy odnaleźli złoto z zatopionego statku należącego do szogunatu. Rokugo decyduje się zarekwirować złoto, by podreperować sytuację klanu, a następnie wydaje wyrok na chłopów, aby nie mogli nikomu zdradzić tajemnicy. Magobei jest wstrząśnięty tym czynem – choć zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji oraz obowiązku zapewnienia spokoju na ziemiach klanu Sabei, nie jest w stanie zaakceptować takiej nikczemności, nawet jeśli jest to cena za lojalność wobec szoguna. Dla Rokugo jest to konieczność wynikająca z podążania drogą samuraja – dla Magobeia mordowanie bezbronnych poddanych jest czymś nie licującym z honorem wojownika, dlatego decyduje się odejść z klanu, wymuszając na przyjacielu obietnicę, że nigdy więcej nie uczyni nic podobnego. Magobei jest więc człowiekiem, który wyżej stawia swoje własne, indywidualne poczucie honoru, niż brutalne podporządkowanie politycznej instytucji, jaką jest klan; nie zatracił współczucia i szlachetności, które skierowały go do podważenia decyzji rodu. Jednocześnie kiedy okazuje się, że Rokugo złamał słowo samuraja i ponownie zamierza wykorzystać chłopów (a przy okazji zabić przyjaciela, nasyłając na niego zabójców), decyduje się wystąpić przeciw niemu i zmazać z siebie winę, jaką było dopuszczenie do pierwszej rzezi rybaków.

Innym wariantem konfliktu między polityką klanu a uczuciami pojedynczego samuraja jest wspominany już Twilight Samurai – w trakcie opowieści wychodzi na jaw, iż główny bohater, Seibei, jest znakomitym szermierzem, co jego klan zamierza wykorzystać do rozprawienia się ze zbuntowanym samurajem, Zenemonem Yogo, który odmówił popełnienia seppuku. Seibei wzdraga się przed tym: twierdzi, że brak mu wymaganej „żądzy krwi”, ale przyparty do muru, zgadza się zabić Zenemona. Nawet tak ubogi i mało znaczący wojownik jak Twilight musi się podporządkować giri wobec swego pana, także jeśli zadanie stoi w sprzeczności z tym, co uważa sprawiedliwe i moralne. Sytuacja, w jakiej znaleźli się Seibei i Yogo, doświadczenia, filozofia życiowa, wreszcie wybory, jakich dokonują, każą postrzegać ich jako dwie strony tego samego medalu. Zenemon był kiedyś roninem, którzy podróżował po kraju wraz ze swoją rodziną, imając się dorywczych prac by nie umrzeć z głodu. Jego żona zmarła z wycieńczenia zanim udało mu się uzyskać zajęcie w klanie Unasaka, któremu przysiągł służyć wiernie i z całkowitym oddaniem wypełniał wszystkie rozkazy. Przez cały czas pracował dla ich dobra, nie wahając się przed użyciem miecza, czemu więc teraz, po przetasowaniach na szczytach władzy klanowej, miałby płacić za to najwyższą cenę? Seibei częściowo widzi siebie w osobie Zenemona, dostrzega z nim wiele punktów wspólnych, dzięki którym doskonale rozumie jego rozgoryczenie, gniew i samotność. Jednak postawiony wobec konieczności wypełnienia giri decyduje się je przyjąć, nie podąża drogą Zenemona, który buntuje się wobec niesprawiedliwości. Ma w końcu rodzinę, której los musi wziąć pod uwagę. Przez moment wydaje się jednak, iż porozumienie jest możliwe: Seibei, kierując się własnym poczuciem honoru, chce pozwolić uciec przeciwnikowi, nie dopełniając tym samym przyjętego zobowiązania, na drodze staje jednak giri wobec siebie samego. Dochodzi do paradoksalnej sytuacji, gdy Yogo, zbuntowany wobec nakazów feudalnych, czuje się znieważony faktem, iż Twilight przyszedł go zabić, przynosząc ze sobą drewnianą katanę (co sugeruje, że Twilight nie posiada swego honoru, ergo, nie jest samurajem) – atakuje go, zaprzepaszczając tym samym szansę na ucieczkę. Choć Seibei jest gotów podważyć nakaz całkowitej lojalności, jego plany zostają zniweczone, gdyż Zenemon zbyt głęboko tkwi w systemie, przeciw któremu się zbuntował – wszak jak może pozwolić by zabił go ktoś, kto sprzedał własną duszę, własny miecz?

Twilight Samurai
Ludzie bez honoru (?)

            O ile jednak w przypadku filmów jidai-geki lub chambara konflikt pomiędzy obowiązkiem a uczuciami jest często centralnym punktem fabuły, rzadko ma on podobne znaczenie w zachodnich produkcjach (pomijając tytuły w rodzaju Usagi Yojimbo, starające się wiernie odtworzyć klimat opowieści samurajskich). Nawet w Ostatnim samuraju, będącym przecież wyidealizowanym i sentymentalnym spojrzeniem człowieka zachodu na japońską kulturę, wątek ten jest w zasadzie nieobecny – Katsumoto pozostaje wierny cesarzowi, jego rebelia jest natomiast wymierzona w doradców władcy; samuraj za swój obowiązek uważa ochronę kraju przed wpływem Zachodu i nie czuje żadnego związku z Omurą i nową administracją, starającą się wykorzenić tradycję. Także Algren nie utożsamia się z nowo powstającą armią – może się wydawać, iż zdradza ją, kierując się uczuciami wobec samurajskiej filozofii, w której odnalazł spokój ducha i siłę, tak naprawdę jednak z bezosobową i bezideową armią nie łączy go nic. Owszem, szkolił żołnierzy, ale był tylko najemnikiem, który wypełnił swój kontrakt i nie miał już żadnych zobowiązań wobec Omury.

Poświęcić swe życie dla służby

            Powyższy przykład porusza jednak również kolejną istotną kwestię – mianowicie dotyczącą lojalności. Nie da się ukryć, że cnota ta jest nieodmiennie kojarzona z postacią samuraja, co ciekawe, niemal zawsze w pozytywnym charakterze, mimo iż była ona jedną z wartości, które szczególnie cenili japońscy militaryści, przesadnie ją przy tym akcentując. Hagakure jednoznacznie określało wagę lojalności: „Służba u pana, który traktuje nas po przyjacielsku, nie jest służbą. Prawdziwa służba to taka, w której pan traktuje nas zimno i powierza zadania ponad siły”[1]. Służba miała opierać się na więzi między panem i wasalem oraz szczególnym oddaniu tego ostatniego, jednak daleko jej było do „ślepego posłuszeństwa” – wojownik powinien nie tylko wiernie służyć, ale również posiadać pewną moralną autonomię pozwalającą mu między innymi czynić wymówki swemu władcy, gdyby ten zbłądził[2]. Szczere oddanie, gotowość poświęcenia własnego życia dla dobra suwerena – cechy te niewątpliwie rozpalały i nadal rozpalają wyobraźnię wielu użytkowników popkultury, chłonących różne zromantyzowane lub zmitologizowane narracje, z historią o 47 wiernych samurajach na czele. Wielokrotnie ekranizowana, Chushingura – jak inaczej nazywa się tę opowieść – oparta była na prawdziwym zdarzeniu. W 1701 roku książę feudalny Asano Naganori, niesiony osobista urazą, na terenie zamku szoguna napadł  i powierzchownie ranił Kirę Yoshinakę. Ponieważ było to poważne naruszenie etykiety, dokonane w dodatku w czasie przyjmowania delegacji dworu cesarskiego, szogun zadecydował, by odebrano Asano jego lenna i oficjalnie rozwiązano jego dom, samemu księciu zaś nakazano popełnić seppuku, co ów wykonał jeszcze tego samego dnia[3].
Po rozwiązaniu domu wasale Asano stali się roninami i wielu przeczuwało, iż wezmą odwet, zwłaszcza że często podważano sprawiedliwość wyroku, który karał tylko jedną ze zwaśnionych stron. Kiedy okazało się, iż legalne drogi oczyszczenia imienia Asano prowadzą donikąd, podobnie jak próby postawienia na czele domu młodszego brata księcia, spiskowcy pod koniec 1702 roku napadli na posiadłość Kiry, zabili go, a głowę zanieśli na grób swego pana. Po dokonaniu mordu zostali skazani na popełnienie seppuku, co też uczynili, jednak powszechnie podziwiano ich siłę ducha, determinację, wierność swemu panu. Był to zarówno akt wielkiej lojalności – wiedzieli wszak, iż wendetta bez pozwolenia szoguna skończy się rozcięciem brzucha – jak i obrony honoru: „Widząc, że wróg naszego pana wciąż jest przy życiu, jakżeż mamy pokazywać swą twarz?”, pytał przywódcę czterdziestu siedmiu, Ōishiego Yoshio, jeden z radykalnie nastawionych roninów.
            Idea samurajskiej lojalności wobec pana przybrała w popkulturze różne formy. W filmie Ronin John Frankenheimer przedstawił świat roninów zachodu – byłych agentów służb specjalnych, gotowych zaoferować swe usługi temu, kto najwięcej zapłaci, pozbawionych złudzeń co do świata i nieufnych wobec ludzi, z którymi przyszło im współpracować. Tylko Sam zdaje się kierować zasadami honoru, szacunku dla wroga, a jednocześnie z determinacją dąży do wykonania zadania. Okazuje się bowiem, że w przeciwieństwie do innych agentów-roninów, bohater grany przez Roberta de Niro pozostaje lojalny wobec swojego kraju i organizacji, jaką jest CIA. Tak jak czterdziestu siedmiu, (których historia jest bezpośrednio przytoczona w filmie) udawał bezpańskiego agenta i wolnego strzelca, by w finale wykonać rozkazy swych dowódców, a także odrzucić uczucie innej eks-agentki, nieświadomej jego statusu.
Seppuku - czyli honorowa śmierć (dla wybranych)
źródło: wikipedia
Jednak spojrzenie na postać wiernego samuraja przez pryzmat kina akcji jest tylko jedną z możliwości, w dodatku nie aż tak popularną – w przeciwieństwie do figury mściciela. Oczywiście sam motyw zemsty nie jest japońską „specjalnością” – popkultura pełna jest opowieści traktujących o pomście za krzywdy, zaś jej bohaterowie mszczą się często i chętnie, zwłaszcza na szklanym ekranie, gdzie na szlak wendetty wyruszają mafiosi, zdradzeni agenci i żołnierze, kowboje, a nawet zwykli – zdawałoby się – obywatele, odkrywający w sobie ogromne pokłady determinacji i gniewu. Jednak samurajska zemsta różni się od osobistej pomsty, jaką realizuje chociażby Panna Młoda w Kill Billu, gdyż ma ona za podstawę nie tyle osobistą krzywdę, ani nawet krzywdę kogoś spokrewnionego – ojca, brata, żony – lecz wypływa z lojalności wobec własnego suwerena. Zemsta, jaką wywarło na Kirze czterdziestu siedmiu roninów była bezprecedensowa – nie tylko dlatego, że dokonała jej tak duża grupa wojowników, ale również z uwagi na fakt, że mściciele połączeni byli poprzez klasę, a nie więzy krwi[4]. Akt zemsty był więc działaniem mającym uratować honor, pozwalającym „zachować twarz”, a jednocześnie świadczącym o ogromnym oddaniu i harcie ducha – droga do zgładzenia wroga niejednokrotnie trwać mogła latami, wyrzucając samuraja poza nawias społeczeństwa, posyłając go w odległe zakątki kraju i zmuszając do radzenia sobie z przeciwnościami losu[5].
Taki obraz wierności spotkać można między innymi w Roninie Franka Millera,  jednym z klasyków sztuki komiksowej. Historia rozpoczyna się w feudalnej Japonii, gdzie bezimienny samuraj przysięga chronić życia Lorda Ozakiego. Ten jednak, mimo oddania wojownika, zostaje zabity przez demona Agata pragnącego odzyskać miecz skradziony przez Ozakiego. Owa broń, gdy napoić ją krwią niewinnych, ma być zdolna do zabicia demona, dlatego Lord dobrze go ukrył. Kiedy jednak bezimienny samuraj przygotowuje się do popełnienia seppuku na grobie pana, by towarzyszyć mu w zaświatach, ukazuje się duch Ozakiego, który nakazuje mu trenować wytrwale, hartując ciało i ducha, aby – gdy przyjdzie pora – wziąć magiczny miecz, stawić czoło Agatowi, zniszczyć go i tym samym dopełnić zemsty. Po latach wędrówek ronin wreszcie staje naprzeciw swego wroga i w finale przebija siebie i demona mieczem, pojąc ostrze własną krwią, a tym samym zadając Agatowi śmiertelną ranę. Ten jednak przed śmiercią przeklina ronina, przez co ich dusze zostają zaklęte w mieczu. Osiem wieków później, w Nowym Jorku przyszłości, Agat i wojownik zostają uwolnieni; ronin zaś, mimo znalezienia się w zupełnie obcym i wrogim świecie, niestrudzenie kontynuuje swe dzieło zemsty, której nie jest w stanie przerwać nawet przekleństwo i czas.

Śmierć godna wojownika

            Jednak ostatecznym sprawdzianem woli i oddania wojownika jest jego gotowość do poświęcenia własnego życia – tak na polu walki, jak i w obronie honoru pana. Czarnoskóry zabójca podążający w Ghost Dogu (1998, Jim Jarmusch) drogą bushidō wierny jest gangsterowi imieniem Louie, który w przeszłości uratował życie młodemu chłopakowi. Od tego czasu postrzega go jako swego suwerena, traktując z szacunkiem i lojalnie wypełniając jego rozkazy. Kiedy jednak Ghost Dog morduje Vargo, szefa włoskiej mafii, Louie – mimo przywiązania do „wasala” – sam zmuszony jest respektować więzy wynikające z ram organizacji i zabić „samuraja”, mszcząc się w ten sposób za śmierć swego bossa. W finale czarnoskóry zabójca przyjmuje swój los ze spokojem, nie ważąc się zaatakować  suwerena. Świadom wahania Loui’ego Ghost Dog prowokuje go, mierząc do niego z nie nabitego pistoletu i pozwala gangsterowi, aby wykonał wyrok. Nie waha się nawet przez moment, świadom, że można żyć, kiedy żyć się godzi, ale gdy obrana droga wymaga, by umrzeć, należy nią kroczyć do końca, okazując tym samym swoją lojalność, hart ducha i pogardę dla śmierci. Ta bowiem dla prawdziwego samuraja nie jest czymś, co powinno wzbudzać w nim strach, wręcz przeciwnie – zasadą stanowiącą bushidō jest postanowienie, by umrzeć z honorem.

            „Sens Drogi Samuraja odnalazłem w śmierci. Jeśli masz wybór, czy żyć, czy umrzeć, pozostaje jedynie szybka śmierć. Nic więcej się nie liczy. Zaciśnij zęby i ruszaj przed siebie. Mówienie, że śmierć bez osiągnięcia celu jest pieską śmiercią, to płytka filozofia wojowników ze stolicy. W chwili ostatecznego wyboru nie pora na myślenie, czy uda się osiągnąć cel. [...] Co rano, co wieczór myśl o śmierci, miej jej nieustanną świadomość. Tylko wtedy Droga Samuraja da ci wolność i do końca życia będziesz mógł niezawodnie i bez uchybień wypełniać swoją służbę”[6].

            Nie oznacza to, że wojownik powinien charakteryzować się dążeniami do autodestrukcji i przeć ku śmierci za wszelką cenę. Jednak stale musi być jej świadom, stale przygotowywać się na jej nadejście, które może nastąpić w każdej chwili, a gdy to się stanie – bez cienia strachu i zawahania podążyć ku niej i dopełnić Drogę Samuraja. Ten bowiem, kto nie jest przygotowany na to, by poświęcić wszystko co ma, włącznie z własnym życiem, nie tylko nie osiągnie swego celu, ale również zhańbi się słabością. To przekonanie o niezachwianej determinacji samuraja łatwo można odnaleźć w Ghost Dogu, ale również w utworze Blaze’a Bayleya Samurai z płyty The Man who would not die:

„Nareszcie w pełni gotowy, aby zapłacić cenę
Nawet jeśli na końcu okaże się nią me istnienie

Gdzie dałeś z siebie wszystko, by wszystko to poświęcić
I wiem, że nie mogę wygrać, dopóki boję się śmierci

Z pustym umysłem, bez bólu, niemożliwy do powstrzymania
Stoję teraz bez strachu w ciemnej dolinie konania”[7]

           
Predators (2010)
Bo wiadomo: Japończyk = jakuza = samuraj
Prawdziwy wojownik nie lęka się śmierci, nie ucieka przed nią, lecz w obliczu jej nadejścia staje bez lęku, za to z palącą determinacją – tak jak Hanzo, jeden z bohaterów filmu Predatorzy (2010, Nimród Antal). Jest on członkiem jakuzy, przeniesionym na dziwaczną planetę przez tytułowych obcych wraz z grupką żołnierzy, po kolei mordowanych i przekształcanych na myśliwskie trofea. Podobnie jak część jego kompanów ginie on w starciu z Predatorem, jednak jego śmierć nie jest wynikiem zasadzki, dramatycznego poświęcenia czy przypadku, lecz jego własnym wyborem[8]. Mając świadomość zbliżającego się przeciwnika, zamiast uciekać sięga po miecz w oczekiwaniu na wroga i staje do pojedynku, niczym jego samurajscy przodkowie. Nie ma złudzeń co do swych szans: jego gest w kierunku uciekających kompanów świadczy, iż będzie to jego „ostatni bastion”, jednak przyjmuje to w pełni przygotowany na śmierć, traktując ją jako coś najwłaściwszego. Dla wielu tego rodzaju zachowanie może wydać się nieracjonalne, jednak dla wojownika – a takimi są zarówno Hanzo, jak i jego towarzysze – kwestie takie jak walka i umieranie nie powinny być rozważane w kategoriach zdroworozsądkowych. Nadmiar myśli osłabia ducha, zaś samuraj powinien działać impulsywnie, zgodnie z instynktem, zawierzając całkowicie swym odruchom: „Dopiero szaleństwo prowadzi nas do desperackich wyczynów. Jeśli na Drodze Samuraja odwołamy się do rozsądku, pozostaniemy w tyle”[9]. Wątek ten – natychmiastowego działania i wyższości impulsu nad refleksją – dojrzeć można nie tylko w tytułach stricte odnoszących się do samurajów, jak Ostatni samuraj czy Usagi Yojimbo, ale również w Gwiezdnych Wojnach. Czym bowiem, jeśli nie rezygnacją z rozumu na rzecz impulsu jest moment, gdy w finale Nowej Nadziei, w czasie ataku na Gwiazdę Śmierci, duch Obi Wana Kenobiego przekonuje Luke’a, by wyłączył przyrządy celownicze i całkowicie zawierzył Mocy, odpalając protonową torpedę by zniszczyć stację bojową?
            Ale polegnięcie na polu bitwy nie była jedyną możliwością pięknej śmierci – dla orędowników bushidō równie honorowym rodzajem umierania jest ceremonia seppuku, będąca przejawem siły podejmowania decyzji[10]. Akt rozcięcia brzucha jest postrzegany jako świadectwo samurajskiej wolności, prawa do rozporządzania swoim życiem; to nie symbol słabości czy ulegania porywom emocji, ale właśnie wolny wybór, gest etyczny odnoszący się do pewnych wartości[11]. W czasach wojen samurajowie odbierali sobie życie, by uniknąć hańby dostania się do niewoli i odebrać wrogom tryumf, samym sobie zaś dodać splendoru. Jednak seppuku służyło nie tylko jako ucieczka od hańby i utraty twarzy w obliczu przegranej; było również sposobem nadawania konkretnego kształtu relacji między panem a jego wasalem:

            „[...] poprzez dobrowolnie zadaną sobie śmierć samuraj-wasal demonstrował swą nieograniczoną władzę rozporządzania własnym życiem – dowód jego suwerennej dumy jako wojownika-posiadacza ziemskiego – lecz jednocześnie z własnej woli oddawał ją do dyspozycji swego pana w zamian za zaufanie i władzę, jakimi obdarzył go ów pan.[12]

            Seppuku było przywilejem samurajów, podobnie jak noszenie tarczy herbowej lub dwóch mieczy – gorzkim, lecz rygorystycznie przestrzeganym. Funkcjonowało nie tylko jako forma szlachetnej egzekucji, ale również sposób wpływu na suwerena. Akt rozcięcia brzucha mógł więc być pokazem lojalności wobec władcy lub skruchy za popełnione niedopatrzenia, mógł przyjąć formę kanshi, czyli protestu przeciw podjętym krokom lub upomnienia swego pana za nierozważne decyzje, lub też junshi – śmierci towarzyszącej, złożenia życia w ofierze, by podążyć śladem suwerena, okazując swe przywiązanie. Żaden z tych sposobów śmierci nie był traktowany jako podły lub niehonorowy – świadczyły bowiem o sile podejmowania decyzji samuraja[13]. Był to czyn niezwykle ważny – jego przerwanie lub zakłócenie stanowiło powód do hańby, jaka stała się udziałem między innymi generała Tadaoki w opowiadaniu Duch generała[14]. W trakcie swych wędrówek Miyamoto Usagi trafił do niewielkiej wioski nawiedzanej przez widmo Tadaoki – wiernego wasala pana Mifune i towarzysza broni długouchego. Właściciel księgarni wyjaśnia roninowi, że po bitwie na równinie Adachi generał przybył do wioski, starając się zebrać mieszkańców w oddział – ci jednak byli zbyt przerażeni. Kiedy posłaniec przyniósł wieść o śmierci Mifune, generał zdjął zbroję i przygotował się do popełnienia seppuku, spłacając dług za porażkę i podążając tym samym za swym panem. Jednak rytuał został zakłócony, gdy przybyli piechurzy wroga, naśmiewając się z samuraja i pospiesznie go dekapitując. Dopiero gdy Usagi podejmuje się roli kaishaku i w odpowiednim momencie ścina generałowi głowę, jego duch może wreszcie zaznać spokoju: „Generał był sławny za życia, lecz nędznie zginął, zabity przez jakiegoś bezimiennego piechura. Uważał to za skazę na honorze całego rodu Tadaoka. Z moją pomocą dokończył przerwane seppuku”[15].
            Powyższe przykłady w przeważającej części pokazują, że postać samuraja nie jest już postrzegana przez pryzmat historii – stał on się mitem, oderwanym od rzeczywistości medialnym przedstawieniem, poddawanym reinterpretacjom i przekształceniom, łączącym w sobie różnorodne estetyki, konwencje i poetyki, niekiedy bardzo daleko wykraczające poza „ideał” uzbrojonego w katanę ronina. Nastolatki w kusych wdziankach dysponujące supermocami, agenci wywiadu posługujący się kodeksem honorowym zgodnym z bushidō, roninowie zachowujący się niczym rewolwerowcy, wszczynający burdy w herbaciarniach, kosmiczni rycerze władający bronią wyznaczającą ich status – pojęcie „samuraja” i budujących go elementów pozostaje płynne, podatne na odczytania warunkowane przez krąg kulturowy. Niezależnie jednak od wariacji, pozostaje on postacią budzącą pozytywne konotacje – silną, honorową, szlachetną i waleczną, idealnym bohaterem popkultury, w znacznej mierze zamkniętym na elementy nie pasujące do tego podretuszowanego wizerunku.



[1] J. Yamamoto, op. cit., s. 124.
[2] R.T. Ames, op. cit., s. 154.
[3] Zob, E. Ikegami, Poskromienie samurajów, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2011.
[4] E. Ikagami, op. cit., s. 228.
[5] Choć nierzadko zemsta, jaką poprzysiągł, była usankcjonowana moralnie, a nawet społecznie (władza mogła wydać oficjalne pozwolenie na dokonanie wendetty), to zadanie stojące przed mścicielami nie było łatwe: pościg mógł ciągnąc się latami, ścigany mógł stale zmieniać miejsce pobytu, a nawet tożsamość. Udana zemsta była więc dowodem umiejętności i siły. Z drugiej jednak strony filmy jidai-geki pełne są opowieści o samotnych mścicielach, operujących poza granicami prawa i społecznej moralności, w swych działaniach kierujących się indywidualnym poczuciem sprawiedliwości i honoru. Wpisuje się przez to w szereg wielu innych mścicieli, zaludniających świat westernu czy historii o gangsterach.
[6] J. Yamamoto, op. cit., s. 109.
[7] B. Bayley, tłum. Sineira.
[8] Co interesujące, sama konstrukcja rasy Predatorów, znacząco rozbudowana przez komiksy i gry komputerowe, przejawia wiele cech związanych z klasą samurajów. Predatorzy nie tylko żyją w społeczeństwie kastowym; podobnie jak bushi są wojownikami, którzy zbudowali własną kulturę honoru obwarowaną szeregiem regulacji i zakazów, a także stopni wtajemniczenia. W większości przypadków to podobieństwo jest ledwie zauważalne, jednak niektóre aspekty wydają się wprost przetransponowane z Japonii na grunt obcej rasy, by wspomnieć choćby o hańbie utraty maski (co odpowiada utracie twarzy) oraz przekonaniu, że tylko walka z silnymi przeciwnikami jest warta zachodu, jako przynosząca honor wojownikowi.
[9] J. Yamamoto, op. cit., s. 115.
[10] M. Pinguet, Śmierć z wyboru w Japonii, tłum. Mai Kubiak Ho-Chi, Universitas, Kraków 2007, s. 151.
[11] Ibid., s. 39.
[12] E. Ikagami, op. cit., s. 114.
[13] R.T. Ames, op. cit., s. 151.
[14] Zob. S. Sakai, Gen, tłum. Witold Nowakowski, Mandragora, Warszawa 2005.
[15] S. Sakai, Gen, tłum. Witold Nowakowski, Mandragora, Warszawa 2005, s. 54. 

Brak komentarzy: